|
kołysanka o końcu świata
miały być cztery konie
ocean płonący symfonią strachu
a jest tylko skrzypiące
szpitalne łóżko
ze starym człowiekiem
trochę z racji
trochę przez przypadek
z którym prócz imienia i nazwiska
nie mam nic wspólnego
ciało ma skurczone –
jak koc którego wciąż za mało
by przykryć zziębniętą duszę
oddech ma urwany –
trochę jak Requiem Mozarta
a trochę jak zwykły guzik
który ciągle zapominałem przyszyć
jedynie rękę ma wzniesioną –
jakby kreślił w powietrzu jakieś linie
lub tajemnicze znaki
gdy on tylko próbował odgonić
brzęczącą muchę
[15 stycznia 2010 r.]
|
|